Search
Close this search box.

Zobacz również:

Wdech… I WYDECH

 Poziom śmiertelnych zanieczyszczeń powietrza w Polsce jest zatrważający dla każdego, kto choć minimalnie zainteresował się tematem. Jak można chronić zdrowie własne oraz najbliższych, gdy alarmy smogowe zaczną ponownie wskazywać przekroczenie norm w okresie pełnego „grzania” i zaczniemy chronić się w zamkniętych pomieszczeniach?
a2

Polskie prawo dopuszcza występowanie przekroczeń dobowej normy szkodliwego pyłu PM 10 (która wynosi 50 mikrogramów na metr sześcienny) przez 35 dni w roku, Światowa Organizacja Zdrowia – przez trzy dni w roku. Choć nasze normy na bodaj każdym smogowym polu są ogromnie zawyżone (inaczej alarmy chyba nie  przestawałyby wyć), to i tak są miejsca w kraju, w których bijemy własne, niechlubne rekordy. W Krakowie dni z przekroczeniami norm dotyczących stężenia w powietrzu pyłu PM 10 było aż 165 w całym 2016 roku – tak wynika z raportu organizacji Polski Alarm Smogowy, która przygotowała informacje oparte na danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Niedowiarków oczywiście raporty, mapy czy wykresy sygnowane czyimkolwiek podpisem nie przekonają. 

 

a3Może pójdą zatem w ślady warszawskiego aktywisty Jana Śpiewaka, który w ubiegłym roku przeprowadził banalnie prosty test odkurzacza i płatków kosmetycznych? Eksperyment polegał na nałożeniu płatków kosmetycznych na końcówkę odkurzacza wsysającego powietrze. Najpierw jednego płatka – gdy odkurzacz pracował w mieszkaniu, a następnie drugiego – gdy odkurzacz pracował na zewnątrz. Wyniki swojej próby aktywista opublikował na Tweeterze. Są chyba przekonujące dla każdej osoby z właściwie działającym zmysłem wzroku. Oznaczają ni mniej ni więcej, że zanieczyszczonym powietrzem oddychamy nie tylko na dworze, ale również przebywając w mieszkaniach, biurach czy domach. 

 

I co dalej? 
Na efekty systemowych rozwiązań antysmogowych, wdrażanych przez organy państwowe oraz samorządowe, nie ma co czekać – życia nie starczy (zobacz też „Czyste powietrze za 100 lat?lat?”). Trzeba działać teraz, samodzielnie. Oczywiście prewencja to jedno, ale warto także bronić się przed zanieczyszczeniami powietrza na co dzień.
Przeciwdziałanie smogowi można rozpocząć choćby od regularnego stosowania mikrowentylacji, a zakończyć na przykład na wyposażeniu się w urządzenia, które z jednej strony wychwytują szkodliwe cząsteczki, zanim te dostaną się do naszych pomieszczeń mieszkalnych czy biurowych, a z drugiej usuwają zanieczyszczenia już w nich występujące.

 

Urządzenia te przydadzą się nam nie tylko w dni alarmowe, ale także we wszystkie inne. Dlatego, że niekorzystny wpływ na nasze zdrowie ma nie tylko smog, ale także sprzęty, którymi się otaczamy w mieszkaniach czy biurach z racji emitowanych szkodliwych cząstek i zanieczyszczeń. Do emiterów należą nie tylko urządzenia elektryczne,
ale także syntetyczne materiały, meble czy środki stosowane do codziennej higieny i pielęgnacji. One wszystkie są istotną przyczyną tak częstych obecnie alergii i astmy. Naukowo nazywa się to syndromem chorego budynku – syndrom został wyodrębniony przez lekarzy jako jednostka chorobowa. Obok przegląd wybranych antysmogowych
rozwiązań zaradczych, o różnym stopniu łatwości stosowania oraz kosztach.

 

Rośliny – prastary fi ltr powietrza
Oczywiście na rynku jest dostępnych mnóstwo urządzeń służących czyszczeniu, nawilżaniu czy jonizowaniu powietrza (o czym za chwilę), ale to wciąż sprzęt elektroniczny – bynajmniej nie neutralny dla naszego zdrowia. Najbardziej ekologicznym, naturalnym i ogromnie estetycznym rozwiązaniem – a przy tym niedrogim – są rośliny zielone. Niektóre gatunki zostały jakby wręcz stworzone do walki ze smogiem. Najczęściej nie wymagają szczególnej pielęgnacji, za to są bardzo skuteczne w pozbywaniu się z powietrza zanieczyszczeń – nawet kilkunastu miligramów na godzinę (!). Za wychwytywanie i pochłanianie trujących związków odpowiadają aparaty szparkowe w liściach (zbierają z powietrza m.in.: amoniak, benzen, formaldehyd, ksylen, toluen czy styren). Stamtąd zanieczyszczenia trafi ają do korzeni roślin, gdzie są rozkładane na substancje proste (przez drobnoustroje żyjące z daną rośliną w symbiozie) i przez tę roślinę następnie przyswajane. Do gatunków o szczególnie silnym „antysmogowym” działaniu należą m.in.: bluszcz pospolity, popularna paprotka czy „trawka”, skrzydłokwiat, palmy, wężownice czy fi kusy. Naprawdę warto je zaprosić do naszych wnętrz.

 

Naukowcy twierdzą, że już 3 duże takie rośliny lub 6 małych potrafi znacznie poprawić jakość powietrza w pomieszczeniach. Rozważając ich uprawę warto pomyśleć o metodzie hydroponicznej – to tani system uprawy bez ziemi, za to na keramzycie lub glinie palonej – który przyspiesza wchłanianie szkodliwych substancji z  otoczenia. Oczywiście rośliny we wnętrzach to jedno, ale warto także zadbać o nasadzenia wokół posesji czy pod oknami biura – nie dość że będą produkować
tlen i ograniczą hałas, to staną się naturalną zaporą przed pyłami i pozwolą odpocząć naszym oczom (zobacz ramkę Rośliny antysmogowe).

 

Nawiewniki i ramki antysmogowe
Jeśli w domu jest wentylacja grawitacyjna, wówczas powietrze dostaje się do wnętrz przez nawiewniki umieszczone w ramie lub skrzydle okna albo w ścianie. W celu ograniczenia dopływu zanieczyszczonego powietrza tą drogą, można zastosować specjalne nawiewniki antysmogowe, wyposażone w odpowiednie filtry. Umożliwia to zatrzymanie aż ok. 98 proc. pyłów zawieszonych PM 10. Nawiewniki takie są dostępne zarówno do nowych okien pionowych, jak i do okien starszego typu, w celu zastąpienia klasycznych nawiewników w już zamontowanym oknie. 

Innym ciekawym sposobem walki ze smogiem płynącym z dworu do pomieszczeń, w których przebywamy, są np. ramki antysmogowe. Nie tylko radzą sobie ze smogiem, ale także stanowią zaporę dla bakterii i wirusów, kurzu, alergenów czy grzybów.

Urządzenia fi ltrujące powietrze Na rynku dostępny jest cały wachlarz urządzeń fi ltrujących powietrze – od oczyszczaczy, jonizatorów, przez nawilżacze, aż po osuszacze/pochłaniacze wilgoci. Wszystkie mają uzdatniać to, co wdychamy. W walce ze smogiem jednak najlepiej sprawdzają się oczyszczacze powietrza, zawierające trójstopniowe fi ltry: wstępne (które usuwają największe zanieczyszczenia, takie jak fragmenty naskórka, sierść czy pyłki), węglowe (które redukują lotne związki organiczne – m.in. dym tytoniowy i pochodzące choćby z dezodorantów zapachy) oraz fi ltry HEPA (klasy H13 lub H14 – które skutecznie usuwają nawet najdrobniejsze zanieczyszczenia). Takie oczyszczacze potrafi ą zatrzymać aż 99,9 proc. zanieczyszczeń znajdujących się w powietrzu wewnątrz pomieszczeń. Sprawdzili to członkowie Krakowskiego
Alarmu Smogowego, testując przenośnym pyłomierzem, który po 15 minutach pracy oczyszczacza w zamkniętym małym pokoju (9 m kw.) wykazał spadek stężenia PM10 z poziomu 34 mikrogramów na metr sześcienny do zaledwie 8, a po kolejnych 15 minutach – aż do 4.

Najprostsze, niezłej klasy oczyszczacze kosztują już od ok. półtora tysiąca złotych. Choć generalnie ich cena – w tym oczyszczaczy wielofunkcyjnych – kształtuje się od kilkuset złotych do nawet kilkunastu tysięcy, w zależności od wachlarza funkcji, jakie spełniają, powierzchni, jaką są w stanie oczyścić oraz marki producenta. Wybierając taki
sprzęt warto dodatkowo zwrócić uwagę na to, czy posiada regulację stopnia oczyszczenia powietrza, wskaźnik jakości powietrza wewnątrz pomieszczenia, sygnalizację wymiany fi ltra oraz jaki generuje hałas (im mniej decybeli, tym ciszej czyli lepiej). Część urządzeń ma również funkcję pracy w tzw. trybie cichym/nocnym, co jest niezwykle przydatne zwłaszcza w sypialniach. 

 

Niektóre oczyszczacze powietrza są wyposażone na przykład w funkcję jonizatora i traktują zarazki promieniami UV. Generalnie działanie jonizatorów (przenośnych lub stacjonarnych) polega na wytwarzaniu ujemnych anionów tlenu i ozonu (jako nieszkodliwego produktu ubocznego), w celu przeciwdziałania dodatnim jonom (czyli tzw. elektrosmogowi) produkowanym przez urządzenia elektryczne (telewizory, radia, systemy radarowe, komputery), ale także dym tytoniowy czy spaliny. Owe dodatnie
jony działają jak klej, który przyciąga bakterie i wirusy, a także utrzymuje  w powietrzu zarodniki grzybów, pleśń czy inne alergeny. W naturze jony ujemne, sprzyjające naszemu samopoczuciu i zdrowiu, są wytwarzane przez promienie słoneczne, fale morskie, wodospady czy w czasie burzy. Dobrze zjonizowane powietrze jest znacznie czystsze i umożliwia regenerację organizmu. Ceny średniej klasy jonizatorów kształtują się na poziomie od ok. 250 do 400 zł. Najprostszym domowym jonizatorem jest bryła soli kamiennej. Dostępne są także lampy, emitujące jony ujemne – po włączeniu żarówki podgrzewają bryłki soli, wydzielając nawet o 300 proc. więcej ujemnych jonów, niż gdy są wyłączone. 

Maseczki i „noski”
Kiedy jest naprawdę źle, bez względu na to czy przebywamy w budynku fi rmowym, przemysłowym, w domu czy na powietrzu, bardzo skutecznym działaniem doraźnym są maseczki lub noski antysmogowe – zakładane do wewnątrz nosa, niemal niewidoczne. I nie ma się co uśmiechać na widok rowerzystów w maseczkach, czy ludzi w metrze z częściowo zakrytymi twarzami – to po prostu osoby świadome zagrożeń, dbające o swoje zdrowie. Takie maski i mini maseczki idealnie przepuszczają powietrze, a równocześnie – dzięki zawartym w nich fi ltrom – zatrzymują nawet 90 proc. zanieczyszczeń powietrza, w tym pyłów czy alergenów. Kosztują zaledwie kilkanaście złotych za
sztukę lub kilkadziesiąt za zestaw.

Nastrój i aromaterapia
Wracając do ekologicznego klimatu, warto pamiętać o alternatywnych rozwiązaniach, bliskich naturze – mianowicie o świecach zapachowych oraz olejkach eterycznych, które także doskonale wpływają na jakość wdychanego przez nas powietrza. Świece, na przykład z wosku pszczelego (uwaga – zakazane dla osób uczulonych)
lub sojowego, mogą stanowić nie tylko element dekoracyjny, ale z racji długiego czasu palenia – skuteczny środek służący oczyszczaniu powietrza z toksycznych składników choćby dymu tytoniowego.

 

Olejki eteryczne natomiast (choć nie są typowo „antysmogowymi” preparatami i ich działanie koncentruje się zwykle wokół poprawy nastroju i samopoczucia) rewelacyjnie się sprawdzają jako metoda oczyszczania powierzchni ze szkodliwych związków przenoszonych drogą kropelkową. Wybrane z nich mają działanie: antybakteryjne, przeciwwirusowe, grzybo–/pleśniobójcze lub uszkadzające biofi lmy bakteryjne. Bakterie, z którymi radzą sobie niektóre spośród naturalnych olejków eterycznych, to m.in.:
Escherichia coli, Pseudomonas aeruginosa czy Staphylococcus aureus. Olejki te produkuje się z kwiatów, liści, kory, nasion lub owoców roślin. Większość preparatów
destylowanych parą wodną, to nic innego, jak skoncentrowana esencja danej rośliny. Przed ich zastosowaniem należy się upewnić jaka metoda rozpylania jest dopuszczalna (na zimno czy na gorąco), żeby zachować prozdrowotne walory stosowanej substancji. 

Wdech i wydech… 
Każdego dnia dorosły człowiek wykonuje przeciętnie 22 tysiące oddechów i wchłania od 15 do 20 tysięcy litrów powietrza. Z każdym oddechem do ludzkiego układu oddechowego przedostaje się średnio od 40 do 75 tysięcy cząsteczek kurzu. Jeden gram kurzu zawiera aż 700 milionów cząsteczek o potencjalnie szkodliwym działaniu dla naszego zdrowia. A to tylko kurz. Co, jeśli zaczyna wyć alarm smogowy? Oddychanie uznajemy za coś oczywistego, naturalnie przyrodzonego – i faktycznie, mamy pełne prawo do oddychania czystym powietrzem. Ale także obowiązek, żeby zatroszczyć się na bieżąco o stan wdychanego powietrza zarówno w pomieszczeniach, jak
i o to, by nie zabrakło go dla przyszłych pokoleń na naszej planecie.

Oprac.: H.Krzyś

Ekorynek TV