Liczebność kormoranów w północno-wschodniej Polsce od kilku lat utrzymuje się na poziomie ok. 6 tys. par lęgowych, a ptaki tego gatunku wyławiają z jezior więcej ryb niż zawodowi rybacy – wynika z badań Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie.
Wnioski z badań nad populacją kormorana czarnego, prowadzonych od 10 lat przez olsztyński Instytut, przedstawiono w czwartek w Krutyni na Mazurach podczas krajowej konferencji rybackich użytkowników jezior, rzek i zbiorników zaporowych.
Szacuje się, że gwałtowny wzrost populacji kormorana w całej Europie trwa od lat 80. ub. wieku. W Polsce jeszcze w 1992 r. było ponad 8 tys. gniazd zlokalizowanych w 32 koloniach, a w 2013 r. krajową populację tego gatunku szacowano już na 26 tys. par lęgowych gniazdujących w ponad 50 koloniach.
Jak poinformował PAP Piotr Traczuk z Instytutu Rybactwa Śródlądowego (IRŚ), z monitoringu prowadzonego od 2005 r. na Warmii, Mazurach i Suwalszczyźnie wynika, że na tych terenach występuje bardzo liczna i stała populacja kormoranów. Jak mówił, niezależnie od odstrzałów redukcyjnych i warunków pogodowych, w ponad 20 koloniach gniazduje tam co roku 5,3-6,4 tys. par, czyli jedna czwarta krajowej populacji tego gatunku. To ponad trzykrotnie więcej niż jeszcze 20 lat temu.
Z badań wynika, że w każdym gnieździe rodzi się i odchowuje średnio 2,2 pisklęcia. Oznacza to, że po wylotach z gniazd, czyli pod koniec lipca lub w sierpniu na jeziorach Warmii, Mazur i Suwalszczyzny bytuje nawet ponad 30 tys. kormoranów. Poza osobnikami dorosłymi i ich tegorocznym przychówkiem są to również ptaki młode, jeszcze niedojrzałe płciowo, które nie przystąpiły do lęgów.
Pracownicy IRŚ wyliczyli, że kormorany żerujące na jeziorach północno-wschodniej Polski zjadają łącznie co roku blisko 1,2 tys. ton ryb. Na kormorany przypada ok. 80 proc. ryb zjadanych przez wszystkie zwierzęta drapieżne. To więcej niż odławiają na tym terenie zawodowi rybacy (ok. 1 tys. ton) i niewiele mniej niż łowią wędkarze (ok. 2 tys. ton).
Instytut badał też skład diety kormoranów. Analiza tzw. wypluwek i ryb wykrztuszonych przez te ptaki pokazała, że najczęstszymi ofiarami kormoranów są głównie płocie i okonie, a po nich ukleje i leszcze, ale zjadają też sporo szczupaków, sandaczy i linów. Znaczny procent pokarmu kormorana stanowią więc ryby gatunków cennych z ekonomicznego i przyrodniczego punktu widzenia.
W dodatku łupem kormoranów padają głównie niewielkie ryby, o średniej długości ciała ok. 12-14 cm. W większości są to ryby młodociane, pochodzące z niedawnych zarybień lub naturalnego rozrodu, które nie przystąpiły jeszcze do tarła.
Zdaniem Traczuka oznacza to, że kormorany nie tylko wyjadają znaczące ilości ryb, ale też negatywnie wpływają na skład ichtiofauny jeziorowej i obniżają efektywność zarybień, co – jak mówił – pogarsza wyniki finansowe użytkowników rybackich i prowadzi do spadku produkcji ryb w jeziorach.
W jego ocenie, nadmierna liczebność kormoranów przynosi też szkody przyrodnicze. Bogate w azot i fosfor odchody tych ptaków powodują obumieranie drzew w koloniach i zanieczyszczają wody jezior.
Kormorany są objęte w Polsce tzw. częściową ochroną prawną, która ma uniemożliwiać ich niekontrolowane zabijanie. Dlatego gospodarstwa rybackie użytkujące jeziora i właściciele stawów muszą występować do Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska o zgodę na odstrzał redukcyjny, który uzasadniają koniecznością ograniczenia strat w użytkowanych zbiornikach wodnych.
Tylko w tym roku RDOŚ w Olsztynie zezwoliła im na odstrzał 1610 tych ptaków, czyli o ok. 200 osobników więcej niż w poprzednich latach. Jednak rybakom nigdy wcześniej nie udawało się zrealizować w pełni przyznanych limitów odstrzałów – np. w 2015 r. na Warmii i Mazurach odstrzelono 744, a rok wcześniej 564 ptaki tego gatunku. Strzelać można poza sezonem lęgowym, czyli od 1 sierpnia do końca roku.
Według Traczuka, trudno ocenić czy odstrzały przynoszą jakieś efekty, skoro nie udaje się zmniejszyć populacji kormoranów. Jak przypomniał, zarówno koszty żerowania tych ptaków jak i prowadzenia odstrzałów ponoszą użytkownicy rybaccy.
„Uważamy, że kormoranów jest zbyt dużo, a jednocześnie brakuje działań odpowiednich służb w celu rozwiązania tej sytuacji” – powiedział.
Ocena, że w Polsce brakuje strategii zarządzania populacją kormoranów, znalazła się też w raporcie Najwyższej Izby Kontroli z kwietnia 2014 r., która sprawdzała gospodarkę rybacką na jeziorach Skarbu Państwa w woj. warmińsko-mazurskim.
„Od 2009 roku resort środowiska prowadzi prace nad dokumentem, który powinien być jak najszybciej ukończony i wdrożony. Problem kormorana czarnego dotyczy nie tylko Polski, ale również innych krajów Unii Europejskiej, dlatego rozwiązywanie tego problemu warto przenieść na szczebel międzynarodowy” – napisali wówczas autorzy raportu NIK.
źródło: www.naukawpolsce.pap.pl