Zobacz również:

OMNIBUS

Omnibus

Komisja Europejska wprowadza pakiet deregulacyjny Omnibus, który ma zmniejszyć obciążenia administracyjne przedsiębiorstw oraz ułatwić im zieloną transformację. W połączeniu z Paktem dla Czystego Przemysłu, zmiany te stanowią według KE “korektę Zielonego Ładu”, która ma połączyć politykę klimatyczną z przemysłową. Eksperci wskazują, że dla polskich firm deregulacja może oznaczać zarówno realne oszczędności, jak i ryzyko spowolnienia dekarbonizacji, jeśli uzyskane środki nie zostaną przeznaczone na innowacje. Zmiany te są odpowiedzią na głosy państw UE, w tym Polski, które domagały się odciążenia biurokratycznego.

Dyskusja wokół Omnibusa odzwierciedla inną, większą debatę, toczącą się obecnie w Europie. Jej główne pytanie brzmi czy rozwój gospodarczy i polityka klimatyczna mogą się wzajemnie wspierać i jak to zrobić? Drugie – czy „przyjazne firmom” zmiany to realne wsparcie, czy może początek demontażu europejskiej polityki klimatycznej? Komisja Europejska zapewnia, że cele klimatyczne pozostają niezmienione, a droga do nich ma być zwyczajnie uproszczona. Z drugiej strony, część organizacji pozarządowych i ekspertów ostrzega, że deregulacja może osłabić mechanizmy odpowiedzialności i przejrzystości w obszarze ESG.

Firmy odetchną, ale klimatyczny zegar tyka

Omnibus ma na celu zmniejszenie obciążeń administracyjnych dla przedsiębiorstw o co najmniej 25%, a dla MŚP nawet o 35% do końca obecnej kadencji Komisji. Szacuje się, że wdrożenie propozycji przyniesie przedsiębiorcom około 6,3 mld euro rocznych oszczędności i uruchomi dodatkowe inwestycje rzędu 50 mld euro. Pakiet ten jest uzupełnieniem Paktu dla Czystego Przemysłu, który wprowadza nowe ramy strategiczne, wsparcie finansowe (w tym Bank Dekarbonizacji Przemysłu z dofinansowaniem 100 mld euro) oraz uproszczone procedury zatwierdzania projektów OZE.

Najważniejsze zmiany, jakie wprowadza pakiet, dotyczą kilku kluczowych aktów prawnych:

  1. Dyrektywa CSRD (CorporateSustainability Reporting Directive): obowiązek raportowania ESG zostanie ograniczony do największych firm, zatrudniających ponad 1000 pracowników. Zmiana ta wyłącza około 80% firm z tych wymagań, jednak nadal będzie obejmować podmioty generujące 75% obrotów w UE. O dwa lata odroczono również terminy raportowania dla mniejszych podmiotów. Z jednej strony, firmy na pewno zyskają na administracyjnym odciążeniu. Z drugiej, oznacza to, że stracimy szczegółowe informacje o emisjach od 25–30% całkowitego strumienia CO2.
  2. Dyrektywa CS3D (Corporate Sustainability Due Diligence Directive): nakłada ona na firmy obowiązek identyfikowania i minimalizowania negatywnego wpływu na prawa człowieka i środowisko w łańcuchach dostaw, został przesunięty. Pierwsze wymogi dla największych firm zaczną obowiązywać od 26 lipca 2028 r. To potencjalnie kolejny oddech biurokratyczny dla firm, ale także – ryzyko spadku transparentności co do wpływu na środowisko i prawa człowieka ich działalności.
  3. CBAM (Carbon Border Adjustment Mechanism): W ramach mechanizmu dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2, wprowadzono próg de minimis 50 ton CO2 netto rocznie na importera. Zmiana ta zwalnia z obowiązku sprawozdawczości około 90% podmiotów, ale nadal obejmuje blisko 99% wolumenu emisji. Termin rozpoczęcia sprzedaży certyfikatów CBAM także przesunięto – na luty 2027 r..
  4. Taksonomia UE: Raportowanie w ramach Taksonomii stanie się dobrowolne dla niektórych dużych firm i całkowicie zniesione dla podmiotów zatrudniających mniej niż 1000 pracowników.

Co uproszczenia oznaczają dla polskich firm?

Dla trudnych do dekarbonizacji, ale istotnych dla polskiej gospodarki gałęzi przemysłu jak energetyka, sektor chemiczny czy przemysł ciężki, wnioski dotyczące potencjalnego wpływu Omnibusa w połączeniu z nowymi ramami dla przemysłu są podobne. Deregulacja może dać istotny impuls dla polskiej gospodarki, która boryka się z niską stopą inwestycji. Oszczędności administracyjne dla polskich firm mogą wynieść setki milionów złotych rocznie, a ograniczenie obowiązków raportowych i ich uproszczenie obniży koszty operacyjne. W połączeniu może to pozwolić firmom skierować więcej środków na realne inwestycje, także w transformację przemysłu i firm, a w efekcie poprawić ich długofalową konkurencyjność i odporność. Z kolei dla MŚP, które stanowią 99% polskich firm, całkowite zwolnienie z formalnego raportowania jest znacznym odciążeniem.

Wspomniane uproszczenia mogą jednak nieść zarazem poważne zagrożenia. – Istnieje ryzyko, że zbyt miękki kurs UE uśpi czujność firm, które stwierdzą, że mogą odłożyć inwestycje w czyste technologie – uważa Jakub Anusik, analityk polityki gospodarczej UE w Instytucie Zielonej Gospodarki. Jak zauważa, brak presji regulacyjnej może prowadzić do pozorowanych działań lub green washingu, a nie do faktycznej transformacji. To oznaczałoby zmarnowanie przez przedsiębiorców czasu i środków, które uwolnił Omnibus. Małe i średnie przedsiębiorstwa też mogą stracić, jeśli ograniczenie raportowania na koniec dnia utrudni im dostęp do zielonego finansowania, ponieważ inwestorzy i banki będą mieć ograniczony dostęp do danych na temat zrównoważonego rozwoju tych firm.

Jak nie zmarnować Omnibusa?

– Ważne, aby polskie państwo aktywnie wykorzystało nowe możliwości, jakie oferuje UE w zakresie złagodzenia zasad pomocy publicznej. Uproszczenia powinny być bodźcem do inwestycji w elektryfikację, zielony wodór i OZE, a nie pretekstem do wstrzymywania zmian – podkreśla Jakub Anusik. Jak dodaje, bilans szans i zagrożeń będzie pozytywny, jeśli rząd i firmy przekierują uzyskane oszczędności na innowacje. 

– Nawet przy mniejszej liczbie formalności, mechanizmy rynkowe, takie jak kryteria finansowania bankowego, będą wciąż zmuszać firmy do uwzględniania zrównoważonego rozwoju. To szansa, której nie możemy zmarnować.

Choć uproszczenia mogą istotnie przysłużyć się prowadzeniu działalności gospodarczej w Europie, nie wolno zapominać, że nie powinny stać się pretekstem do porzucenia europejskich standardów jakości, troski o społeczeństwo, środowisko czy klimat. Ostateczny kształt pakietu zależy jeszcze od negocjacji w Parlamencie i Radzie UE. Nadal jest więc jeszcze czas na refleksję nad tym, jak uprościć europejskie prawo, nie wylewając jednocześnie z kąpielą osiągnięć regulacji klimatycznych.

EiR

Ekorynek TV